Primo, HF by nie została... No chyba, że GF popełniłaby seppuku, albo połowa wyleciała w powietrze
Założenie było takie, że Anglicy odpowiadają na słynny manewr ataku KLów agresywnie. Idą jak husaria pod Kłuszynem. Rozwiązania są trzy:
a- Zmiatają HF (straty 75%) przy własnych stratach rzędu 50%.
b- Wpadają we własne sidła i ponoszą straty rzędu 70%, straty Niemców rzędu 30%, reszta postrzelana, ale się trzyma.
c- Następuje obustronna rzeź, HF 70%, GF 80% strat.
W żadnym z tych przypadków Niemcy nie mogą spokojnie przeprowadzić lądowania. Albo nie mają okrętów, albo wystarczających mocy w stoczniach. Anglicy szybciej wyremontują swoje.
Sekundo, skąd chcesz wytrzasnąć 250-300 tys żołnierzy po Verdun, Sommie i wobec ofensywy Brusiłowa?
Żeby wyciągnąć z frontu choć trochę woja, Niemcy budują linię Hindenburga i cofają się o kilkadziesiąt kilometrów. A parę miesięcy później USA już wkracza na arenę. Niemców nie stać na kolejną awanturę.
Tercjo, Niemcy pod Verdun zużyli ok 20mln pocisków, jak chcesz przewieźć zaopatrzenie dla takiej masy woja? Na czym? Skąd mieliby brać okręty eskorty? Tunelu pod kanałem jeszcze nie było
Maciej3 pisze:Niemce rozwalają Grand Fleet przy minimalnych stratach własnych ( mniejsza o szanse na to, udaje się jakoś )
Sam wiesz, że to SF
Możemy sobie wyobrazić co by było gdyby... Można wyliczyć z % trafień, jakie skutki mogły pociągnąć starcia przy bardziej agresywnym podejściu GF do przeciwnika. Dobry jesteś w te klocki i wiesz, że jeżeli nawet udałoby się Niemcom zadać duyże straty GF, to straty i uszkodzenia HF na wiele miesięcy wyłączyło by z walki ciężkie jednostki, a później są już Amerykanie