Peperon pisze:
I jeszcze wracając do typu Ise.
Nie mogę zrozumieć dlaczego Sławek odmawia im cech pancernika.
Ponieważ pancernikami (okrętami liniowymi) już nie były.
Artyleria główna zredukowana do 8 x 356 mm w wątpliwym układzie i na dodatek o ograniczonym kącie ostrzału (w kierunku rufy brak możliwości strzału, ograniczone katy dla sektora dziobowego).
"Wielki kloc" w postaci zabudowanego hangaru na rufie - w sam raz na cel przy walce burta w burtę lub z ukosa.
Bardzo przeciętna art. średnia (12-16 x 127 mm, czyli 3-4 stanowiska na każdej burcie).
System opancerzenie tych jednostek był przestarzały, a sam pancerz dość cienki, jednak tę akurat wadę miały wszystkie poza typem Yamato japońskie BB, więc się nie liczy, choć w zestawieniu z powyższym to...
Oczywiście można pogadać dalej, o ochronie części hangarowej (bo nie tylko o wysokooktanową benzynę lotniczą się rozchodzi), ale to już są kolejne kwestie.
W każdym razie nie wiem, z kim by te okręty miały walczyć, bo z żadnym znanym mi pancernikiem nie miały raczej szans, a do walki burtowej w zespole BB to już kompletnie się nie nadawały.
Totalne zwichrowanie charakterystyki IMHO.
Czy miały silne uzbrojenie przeciwlotnicze?
Na pewno nie.
12-16 x 127 mm (czyli po 3-4
otwarte stanowiska na burtę) bez amunicji zbliżeniowej i odpowiedniego systemu kierowania ogniem to trochę mało, by postawiać zbawczy parasol ochronny nad eskortowanymi jednostkami, szczególnie że z szybkostrzelnością tych armat różnie bywało (scalona amunicja była dość "upierdliwa" dla ładowniczych). Ale powiedzmy, ze za pomocą tych armat były w stanie wykonać część zadania eskortowego.
Do tego dochodziła cała plejada 25 mm- pukawek będących w praktyce jedynie zbędnym balastem.
To nie jest silna artyleria przeciwlotnicza.
Jeśli już, to mogła spełniać co najwyżej rolę "broni ostatniej szansy", ale cel należy zestrzelić przed zrzuceniem bomby/torpedy, a nie po fakcie.
Z uwagi na marny zasięg (efektywny zaczynał się od ok. 3000 m), niewielką siłę ognia i dyskusyjną celność, na pewno nie nadawała się do osłaniania ogniem eskortowanego okrętu.
Peperon pisze:
Ise i Hyuga nie płynęły w zespole Kurity z tego samego powodu, co Fuso i Yamashiro. Po prostu były za wolne i spowalniałyby cały zespół.
Powód już podałem - szły z lotniskowcami jako element przynęty, bo były zbyteczne w zespole pancerników, którymi to nie były.
Inaczej, mogłyby dołączyć choćby do zespołu Nishimury, z resztą do Kurity też bo...
...co do prędkości, to ich marszowa była porównywalna z każdym japońskim pancernikiem (ok. 16 w.), a maksymalna (ok. 25,4 w.) nawet minimalnie większa niż np. "Nagato" (24,5 w przy pełnej wyporności lub 25,28 w. na normalnej wyporności), który jakoś w zespole Kurity szedł i miał się dobrze.
O uzbrojeniu plot. było wcześniej.
Peperon pisze:
No i taka lekko złośliwa uwaga na koniec.
Ciekawe, jak wyglądałaby obrona plot amerykańskich okrętów, gdyby nie Szwedzi i Szwajcarzy
W sumie całkiem nieźle.
System kierowania ogniem efektywny (podstawa: Mark-37 z radarami mikrofalowymi i Mark-51, później w rozwojowej wersji także z radarem mikrofalowym).
Armaty 127 mm z amunicją zbliżeniową (to jest główna broń, przy osłanianiu jednostek eskortowanych).
Armaty 76,2 mm z amunicją zbliżeniową (bardzo zachwalane przez dowódców starszych amerykańskich pancerników - również podstawa przy stawianiu parasola plot. nad eskortowaną jednostką).
Armaty 28 mm - narosło wokół nich sporo mitów, które nie do końca są prawdą. Były to w swoim kalibrze jedne z najlepszych armat II WŚ. Wymagały jednak dobrze wyszkolonej obsługi, a do tego były skomplikowane w produkcji i dość drogie. Przy efektywnym zasięgu poniżej 5000 m "od biedy" nadawały się nawet jako osłona dla najbliższych jednostek towarzyszących.